Jest jedna rzecz, o której łatwo przychodzi nam zapomnieć w natłoku codziennych zadań – ciało nie jest etui na głowę. Nie istnieje tylko po to, żebyśmy mogli pracować umysłowo, oglądać filmy i przeglądać social media.
Nawet najpiękniejsze pomysły, rozmowy do późnej nocy, misterne plany czy piękne wspomnienia nie są jedyną treścią życia. Zapominamy o tym. Wkładamy ciała w samochody i pociągi, usadzamy w bezruchu na długie godziny przed biurkiem, a potem w kawiarni albo na kanapie w domu. Do sprzątania zatrudniamy pomoc, a zamiast ugotować sobie posiłek oddajemy się w opiekę specom od diety pudełkowej. Traktujemy ciało przedmiotowo. Oczekujemy od niego określonej sprawności, określonego wyglądu i żeby nam zeszło z drogi.
Z E S Z Ł O Z D R O G I
Czujesz? A może, skoro mało czujesz (jak większość z nas) – rozumiesz? Chcemy zapomnieć o ciele, tak jak niezbyt dobrzy rodzice, chcą zapomnieć o swoim dziecku. Chcieliby, żeby było ciche, posłuszne i zajęło się sobą. To dość okrutne podejście. Ono może nawet zakładać mechaniczne wykonywanie ćwiczeń, by odbębnić swoją porcję ruchu, ujędrnić pośladki lub dla zdrowotności. Tylko, że ja dziś wcale nie chcę pisać o ruchu.
HALO, JEST TAM KTO?
Porzucone ciało milknie. Jeśli jest bardzo zdeterminowane, zaczyna dawać bolesne objawy – bywa, że tak krzyczy o naszą uwagę. Wtedy zarzucamy mu tabletkę albo idziemy do lekarza, żeby obejrzał ten konkretny objaw i jakoś naprawił usterkę. Kiedy ciało milczy, jest nam to na rękę. Przynajmniej pozornie, bo zabieramy sobie pełnię, zabieramy sobie radość z seksu, zabieramy sobie zmysłowość. Nie da się być całkiem w głowie, a potem nagle przełączyć pstryczka i znaleźć się w super flow. To relacja jak każda inna – wymaga czasu, uwagi i pewnych starań. Wbrew temu, co nam się często wydaje, nie jesteśmy samym umysłem, a ciało nie jest naszą maszyną, która transportuje ten umysł w miejsca.
Jeśli nie jesteśmy ciałem i podchodzimy do tematu medytacyjnie, z pewnością nie jesteśmy też umysłem! W medytacji nie chodzi o odcinanie się od ciała, a raczej skupienie na nim bez utożsamiania z nim. I o to skupienie chodzi. I jeśli możemy korzystać z ciała w sposób świadomy, być w ciele, pozwalać ciału eksplorować i doświadczać świata – mamy szansę na coś pięknego.
Zapewne jesteś przeciwna trzymaniu psa na łańcuchu. Dlaczego miałabyś trzymać na łańcuchu własne ciało? I ostatecznie:
JAK MOŻNA TO ZMIENIĆ?
Przede wszystkim świadomie korzystając z ciała. Oto kilka sposobów:
TANIEC INTUICYJNY
Nie potrzebujesz kursu, specjalnych butów, ani czasu na taneczne zajęcia. Możesz wybrać ulubioną piosenkę, puścić ją, zamknąć oczy i wczuć się w to, jak Twoje ciało Cię prowadzi. To nie ma być ładny taniec, seksowny taniec ani taniec pełen gracji (uff). To może być taniec połamaniec. Nikt Cię nie obserwuje i nikogo nie obchodzi, co robisz. Postaraj się robić to tak, jak robiłaś to w dzieciństwie. Wtedy używałyśmy ciała, bo nas to ciekawiło i było miłe – tak po prostu.
Jeśli wolisz, stwórz sobie playlistę 4 żywiołów. Ogień, woda, ziemia i powietrze mogą być całkiem współczesne. Moja ziemia to często Red Hot Chilli Peppers, ważne, żeby były dobre bębny i żebym mogła potupać – oddać do ziemi emocje. Wodzie przyporządkowuję zazwyczaj coś łagodnego, co kojarzy mi się z przepływem i tak dalej. Wystarczy zamknąć oczy i pozwolić ciału wyrazić dany żywioł w rytm piosenki.
UWAŻNY DEMAKIJAŻ
Pisałam o tej praktyce już dawno temu (klik). Oczywiście to może być uważne szczotkowanie zębów, uważne czesanie włosów, uważny manicure, uważne branie prysznica. To kolejny darmowy sposób, który nie wymaga nawet specjalnego czasu. Wymaga tylko skierowania uwagi na odczucia płynące z ciała podczas najzwyklejszych czynności pielęgnacyjnych.
CHODZENIE BOSO
Naturalne podłoże będzie najlepsze, ale w ostateczności może to być po prostu Twoja kuchnia. Przez większość roku od podłoża izolują nas buty o grubej podeszwie. Bardzo lubię kupować buty, ale lubię też stanąć stopą na trawie, na piasku, na żwirku, na skale. Moja suczka jest tu moją nauczycielką, widzę, jak inaczej reaguje, gdy chodzi po chodnikach i asfaltowych alejkach, a jak się czuje, kiedy może stąpać po zróżnicowanym podłożu. Kiedy już ściągniesz buty, zostań uważna na odczucia. Czy stopy bolą? A może to łaskocze? W warunkach domowych jesienią i zimą ciekawym doświadczeniem może być też mata do akupresury.
GOTOWANIE, RĘKODZIEŁO, OGRODNICTWO
Nie każdy lubi gotować, ale ja bardzo polecam gotowanie, jako formę budowania relacji z ciałem. Dlatego nie używam bardzo zmechanizowanych urządzeń takich jak Thermomix. Już jako mała dziewczynka uwielbiałam zanurzać dłoń w słoju pełnym ryżu lub suszonego grochu, a teraz doceniam, kiedy moje dłonie mogą się skupić na lepieniu pierogów, wyrabianiu ciasta, robieniu kruszonki. Wtedy też uświadamiam sobie, jak bardzo moje ciało jest nieużywane. Od ręcznego ubijania białek odpada mi ręka, a przygotowanie dużej ilości kruszonki sprawia, że niemal mam zakwasy w palcach.
Jeśli jednak naprawdę nie lubisz gotować, poszukaj innego zmysłowego zajęcia dla swoich dłoni. Może to być robienie makatek albo pielęgnowanie roślin. Nasyć zmysły – dotyku, węchu, wzroku i słuchu.
ANGAŻOWANIE ZMYSŁÓW
A skoro mowa o angażowaniu zmysłów, możesz w dowolnym miejscu lub czasie wrócić z głowy do ciała za pomocą tego prostego mindfullnessowego ćwiczenia (klik).
To tylko kilka sposobów. Ja lubię też jogę, bo pracuję wtedy z oddechem i wykonuję świadomie każdy ruch. Bardziej sprawdza mi się tu vinyasa niż Yiengara. Najważniejsze to chyba uświadomić sobie, że niemal nieustannie używamy głowy, przegrzewamy ją, doprowadzamy na skraj szaleństwa i przebodźcowania, a mało żyjemy w całym ciele. Nie istniejemy wyłącznie od szyi w górę 🙂 Warto o tym pamiętać.
5 komentarzy
Dużo się od Ciebie nauczyłam, od początku roku uczyłam się siebie lubić, początkowo pozwalać sobie na przyjemności w postaci jedzenia i leniuchowania. To dało mi świadomość, że nie jest to dla mnie dobre, ale wtedy było mi potrzebne. Czułam się źle jedząc niezdrowo i chodząc spać późno, więc zaczęłam stosować praktyki ayurvedy, zaczęłam się czuć lepiej. Później zaczęłam praktykować jogę, zaczęłam rozumieć, że ciało to nie moje ograniczenie, jest zintegrowane. Pokochałam oglądać postepy, swoje samozaparcie, wytrwałość. Polubiłam siebie. Zaczęłam gotować w domu, nigdy wcześniej potrawy przygotowywane w domu nie smakowały mi lepiej niż na mieście. Z wegetarianizmu całkowicie przeszłam na weganizm (mimo że wczesniej bardzo rzadko jadłam produkty odzwierzęce) i jeszcze bardziej poczułam się w zgodzie ze swoim sumieniem i naturą. Zaczęłam ćwiczyć power jogę, ciało stało się silniejsze, teraz zaczęłam wdrażać ćwiczenia kardio. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa, silna, wytrwała. Poprawiła się moja wydajność w pracy, nauczyłam się być bardziej stanowcza w wyborach, co jest dla mnie dobre i rezygnować z tego co złe. Jestem ważna dla samej siebie. Zrozumiałam, ze muszę być dobra dla siebie, żeby być dobra dla innych, inaczej się nie da. Dzięki Tobie kwitnę, Blimsien. Dziękuję!
I jak zawsze w punkt. Dzieki Justa!
Uwielbiam taniec spontaniczny, kiedy nikt nie patrzy a ja moge sie ruszac jak chce.
Lubie tez joge, ale ostatnio zauwazylam, ze brakuje mi szybszego ruchu bez zasad, no i to wlasnie jest taniec.
:*
Dzięki! Nauczyłam się od Ciebie odpuszczania… tego że jak coś zjebię, to zawsze mogę poprawić. Że głowa i jej myśli to nie ja. Że mam ciało, które chce czuć! Dziękuję za ten tekst i wiele poprzednich, które nieraz poskładały mój mały świat na lepszy ;*
Oj tak. Masz rację. Straszną rację. Ja dzisiaj przy dwójce dzieci robiłam proste ćwiczenia na podłodze, bo mi plecy wysiadły. I myślałam sobie, że odkładam te ćwiczenia zawsze do czasu, aż zacznie boleć i zawsze znajduje wymówkę, na przykład dzieci 😛 a dzisiaj doszłam do wniosku… że mogę to robić przy nich. Patrzą na mnie jak na wariatkę (pół roczne i dwulatka) ale jakoś można. Tak samo migreny. Dobrze wiem, że biorą się z niewyspania a ciągle żal mi czasu na sen…
Pingback: Czerwcowa piąteczka, mniej eskapistycznie – Polska pyza na europejskich dróżkach