laaaasagne2 laaasagne7 laasagne6 lasagne5

Jak poderwać laskę/faceta na romantyczną kolację niskim kosztem kiedy wcale nie potrafimy gotować?

Tak powinien brzmieć tytuł tego posta 😉 Ile razy zdarzyło Wam się być podrywanym na kolację? Gotowanie jest seksowne, sama nie wiem czemu… Może dlatego, że czujemy, że osoba, która potrafi gotować jest zmysłowa? W końcu trzeba choć odrobiny wyobraźni połączyć składniki, konsystencje, smaki.

Dziś podam przepis jak zrobić wrażenie osoby, która potrafi gotować i strasznie się starała żeby wybrance/wybrankowi/teściowej/snobistycznym znajomym smakowało haha 🙂

No to do dzieła!
SZYBKIE LASAGNE ZE SZPINAKIEM

SKŁADNIKI na 4 porcje:


Naszym największym wydatkiem będzie:

– ricotta – 1 opakowanie (w wersji uboższej kupujemy twaróg i jogurt naturalny i traktujemy całość blenderem)

– 1 ser pleśniowy

– makaron lasagne – koniecznie bez gotowania

POTEM POTRZEBUJEMY TEŻ:

– 1 opakowania mrożonego szpinaku
– ok 1 kubka mielonki sojowej
– 1 kostki „bulion warzywny”
– pieprzu
– soli
– gałki muszkatołowej
– 3 ząbki czosnku

JAKO OPCJĘ MAMY:

– małą garść podprażonych orzechów włoskich
– kilka listków świeżej bazylii (to tylko dekoracja, można pominąć ten etap)
– ok 1 kieliszek białego wina (w granicach cenowych 10-15 zł) – reszta butelki idealnie wpiszę się w kanon „romantyczna kolacja przy świecach”.

W moim wypadku bez tych opcjonalnych dodatków (poza bazylią), a makaron już miałam musiałam dokupić ricottę, ser pleśniowy i w sumie tyle bo reszta składników zwyczajowo jest na stanie.

PRZEPIS:

1 Mielonkę sojową zalewamy wrzątkiem i dodajemy kostkę warzywną. Przyrządzamy jak na opakowani – w praktyce sprowadza się to do odczekania aż kostka się namoczy i odcedzeniu jej.

2 Na patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy i rozmrażamy szpinak, dodajemy wyciśnięte ząbki czosnku i odcedzoną mielonkę.

3 Teraz dodajemy ser pleśniowy i mieszamy aż się rozpuści.W tym momencie dodajemy też kieliszek wina jesli chcemy i odparowujemy go. Zdejmujemy z ognia i gdy szpinak lekko przestygnie dodajemy ricottę i mieszamy.

4 Doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową do smaku. Możemy teraz dodać posiekanych orzechów.

To tyle jeśli chodzi o robotę.

Teraz pozostaje już tylko żaroodporne naczynie wysmarować oliwą i nakładać kolejno „farsz” i plastry makaronu, farsz i plastry, tak żeby zakończyć farszem. Na wierzch rzucamy starty parmezan lub bazylię i resztki pleśniowego sera a w wersji minimalistycznej nie robimy już całkiem nic.

Wkładamy całość do piekarnika i pieczemy ok 15-20 minut aż makaron kompletnie zmięknie.

Przygotowanie zajmuje ok 20 – 25 minut, w trakcie gdy lasagnie się pieką możemy pomalować paznokcie lub przeczesać wąsa. Gotowe!

***

RETRO

Ten przepis pochodzi z mojego starego bloga Mad Tea Party, który jest już niedostępny. Obecnie stawiam raczej na mniej przetworzone jedzenie i bazuję na dużej ilości warzyw i owoców. Nie wykluczam jednak, że jeszcze kiedyś będę chciała poderwać kogoś na lasagne w trybie blitzkrieg.

...

17 komentarzy

  1. Tyle rzeczy już jadłam, ale nie wiem co to mielonka sojowa!:) Chętnie bym zjadła taką lasagnę, ale co śmieszne w UK ciężko kupić mrożony szpinak = sprzedają wszędzie świeży:)

  2. Blum

    Anonim – ten przepis jest ze starego bloga. Ale nie, nie definiuję swojej diety w żaden sposób. Ani swojej wiary. Ani w ogóle tego kim jestem.

  3. Blum

    Marzena – za czym konkretnie? 🙂

  4. Marzena

    hmmm ciężko to określić, miałam kilka ulubionych postów np tatuaże:P I Ty byłaś inna, ale to żaden zarzut, człowiek ewoluuje i to jest piękne, po prostu każdy czasem tęskni za czymś co już było.

  5. Blum

    Marzena – no nie byłam takim hippisem 😉 ale muszę przyznać, że jestem najszczęśliwsza w całym świecie teraz.

    SERIO. Absolutnie WSZYSTKO idealnie układa się w moim życiu. Dreamlife <3

  6. Marzena

    To cudownie Maleńka, tak się cieszę że Cię znalazłam trzy lata temu

  7. Nie chcę zabrzmieć jak wegańska policja, ale czemu właściwie odpuściłaś weganizm?
    Ja wcześniej „ograniczałam” nabiał będąc wegetarianką do jednego dnia w tygodniu, ale zawsze było coś – a to drugi raz bo tort urodzinowy babci, a to wizyta w domu i mama zrobiła pizzę ze szpinakiem. Dopiero gdy po obejrzeniu wszystkich „podstawowych” filmów dla wegan, uznałam że MUSZĘ być konsekwentna i nie będę jeść nabiału W OGÓLE, poczułam ogromną różnicę w zdrowiu i samopoczuciu.

    PS
    też jakoś bardziej lubiłam „wystrój” MTP 🙂 w moim przypadku nie chodzi o to jaka Ty byłaś

  8. a, już widzę odpowiedź na inny komentarz z tym pytaniem;) też nie definiuję się jako „wegankę”, zdarza mi się jeść miód i kupić kosmetyk „złej” firmy bo nie znalazłam lepszej opcji, ale nabiał dla mnie jest tak samo okrutny, jak mięso:(

  9. Szkoda, że już nie można wrócić do tamtego bloga:/

  10. Ola Ziołowa

    hej! Wielkie dzięki za ten retro przepis, jak tylko zakupię nową kuchenkę i będę miała piekarnik, to na pewno go w końcu przetestuję. 🙂

    P.S. Widzę, że nie tylko ja tęsknię za MTP (to właśnie ja do Ciebie ostatnio pisałam w tejże sprawie :D). Super by było jakbyś czasem wrzuciła jeszcze jakiś retro przepis 🙂

  11. Powiało starym dobrym MTP <3
    Teraz też jest dobrze, ale tamten blog wspominam z lekką nostalgią!

  12. Mi też brakuje wpisów ze starego bloga, tzn żeby można było je przeczytać 🙂

  13. A propo weganizmu – też byłam ciekawa. Tu nie chodzi o definiowane, tylko o to, że wcześniej chyba nie jadłaś zupełnie serów, a teraz jesz, i po prostu czy to kwestia zmiany poglądów, czy może zdrowia – ludzi ciekawią takie rzeczy, skoro o nich piszesz 🙂

Leave a Reply

.